niedziela, 28 grudnia 2014

czwartek, 17 kwietnia 2014

Wielkanoc - Babka Cytrynowa



Chciałabym Wam na Święta Wielkanocne życzyć,
samych radosnych i spokojnych chwil,
spędzonych w gronie rodziny.




Babka cytrynowa:

0,5 szklanki mąki
0,5 szklanki mąki ziemniaczanej
3/4 szklanki cukru
200 g margaryny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
sok i skórka z 2 cytryn
4 duże jaja

Miękką margarynę ucieramy z cukrem aż będzie puszysta.
Dodajemy do margaryny po jednym żółtku, następnie mąkę i proszek do pieczenia. Na samym końcu dajemy sok z cytryny i skórkę startą na tarce.
Miksujemy do gładkiej puszystej masy.
W osobnym naczyniu ubijamy na sztywną pianę białka i delikatnie dodajemy do masy. Można połączyć je ze sobą mikserem na najmniejszych obrotach.

Wylewamy do wysmarowanej tłuszczem blaszki  i obsypanej bułką tartą, do 3/4 wysokości.
Pieczemy 40-50 minut na 190 stopni. Do suchego patyczka.

Z podanego przepisu wyszły mi dwie małe formy.

Udekorowane lukrem o smaku cytrynkowym :)

sobota, 8 marca 2014

Słodkie bułeczki z marmoladą i kruszonką.

Dzień Kobiet dobiega już końca a ja jeszcze teraz wszystkim Paniom chce życzyć wszystkiego pięknego.
U nas dziś były róże ale dzikie w bułeczkach, natomiast mąż, tata i brat zaskoczyli mnie ślicznymi tulipanami, za co dziękuję serdecznie.







Słodziutkie drożdżowe bułeczki wypełnione dziką różą i z kruszonką.

Składniki:

1700 gram mąki pszennej
100 g drożdży
kostka roztopionego masła
3 szklanki mleka
3 całe jaja
6 żółtek
9 łyżek cukru
łyżeczka soli

1 kg marmolady

Przygotowanie:

Robimy rozczyn składający się z pokruszonych drożdży, części mąki, szklanki mleka, i 5 łyżek cukru.
Mąki dodajemy tyle żeby po rozpuszczeniu drożdży, masa była gęsta ale płynna i zostawiamy do wyrośnięcia na 15 minut w ciepłe miejsce.

W dużej misce szykujemy resztę składników prócz masła.
Wyrośnięte drożdże wlewamy porcjami, wyrabiając przy tym ciasto. 
Następnie porcjami dodajemy masło, dalej wyrabiając.
Dobrze wyrobione zostawiamy na godzinę pod przykryciem do wyrośnięcia, w ciepłym miejscu.

Ciasto kawałkami odrywamy i formujemy kulki nadziane marmoladą.
Zostawiamy do wyrośnięcia na wysmarowanej tłuszczem blaszce na 15 minut.
Jeżeli sklejamy z ciasta kuleczki to warto układać je sklejeniem do dołu.

Roztrzepanym jajkiem smarujemy bułeczki i sypiemy kruszoną z masła, mąki i cukru (nie trzeba).

Wkładamy do piekarnika na 20-25 minut w temperaturze 190 stopni.
Sami zauważycie moment że są gotowe.








Nie podaję przepisu na kruszonkę bo robię na oko :D
Około pół kostki masła, 300 gram mąki i 10 łyżek cukru.


Smacznego :)

poniedziałek, 3 marca 2014

Mama wraca do pracy

Nie ja pierwsza i nie ostatnia....

Przyszedł ten dzień, kiedy doczekałam się pójścia do pracy.
Nie wiem czy "doczekałam" jest odpowiednim słowem bo o ile czekałam na pracę to napewno nie czekałam na dzień, kiedy będę się musiała codziennie rozstawać z synem na 8 godzin.
Po całym roku i 7 miesiącach kiedy mój synuś był "synusiem mamusi" bardzo ciężko przechodzi mi przez myśl że, będzie zasypiał beze mnie, jadł i bawił się nie pod moim czujnym okiem...
Mąż jest pełen dobrych myśli bo z jego obserwacji kiedy nie ma mnie w weekendy, młody nie głoduje ani też nie ma problemów z zasypianiem :)
Może i ma rację ale żadne argumenty do mnie nie przemawiają. Potrzebuję zdobyć doświadczenie zawodowe, potrzebujemy pieniędzy... Ja to wszystko wiem. Wiem też, że mimo moich obaw Kamil będzie miał doskonałą opiekę i nawet jeśli będzie tęsknić to i tak zje obiadek, i spokojnie zaśnie.
Tylko tego chyba nie da się obejść... nie da się ukrócić myśli, że trzeba będzie się na te kilka godzin dziennie rozstać z malcem.




Mąż, prababcie, babcia i dziadkowie a także szwagierka i brat. Wszyscy chętni do pomocy, do opieki...
Nie ma się czym stresować, opieka jest doskonała a kadra opiekunów zdecydowanie zaakceptowana prze młodego. Ja jestem osobą zorganizowaną i napewno nie leniwą więc, spokojnie pogodzę pracę z prowadzeniem domu i wychowywaniem dziecka. Przecież ludzie tak żyją... kończy się macierzyński i nie ma że boli... babcia, niania, żłobek, cokolwiek aby jakoś godnie w tym kraju żyć. Obiad gotowany dzień wcześniej, wolne godziny wykorzystane w 100% z dzieckiem na zabawie, nauce, spacerach. Prasowanie do późna i chociaż chwila dziennie dla męża. Przecież to się da wszystko pogodzić :)
Trzeba tylko pomyśleć że MOŻNA i DAMY RADĘ :) 

Pomimo przeświadczenia które teraz mam w sobie, że dużo trudnych dni przed nami i że mam wrażenie iż wyjeżdżam na drugi koniec świata to...

UDA NAM SIĘ... powoli ale bez skoku, przyzwyczaimy się do nowej sytuacji, do nowych zasad, do nowego planu dnia, a ja obiecuję dać z siebie 200% aby rodzina nie poczuła że znikam dziennie na te 8 godzinek.



środa, 19 lutego 2014

Sernik z brzoskwiniami

Serniczek z brzoskwiniami :)

Nasz numer jeden na każde święta :)




Ciasto:

1 kostka masła (250g)
3 łyżki cukru pudru
5 żółtek
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 szklanki mąki

Całość zagniatamy, mocno do całkowitego połączenia się składników.
Dzielimy ciasto na dwie części, mniej więcej jedna trochę większa od drugiej.
Owijamy obie folią aluminiową i wkładamy do zamrażalnika na godzinę.

Masa serowa:

1 kg twarogu
2 łyżki mąki ziemniaczanej
pół kostki miękkiego masła
3 jajka
1 szklanka cukru

Całe jaja ucieramy z cukrem, dodajemy miękkie masło i mąkę. 
Porcjami dodajemy 1 kg twarogu zmielonego (ja kupuję vitello do serników w biedronce). Miksujemy na wolnych obrotach do połączenia się składników.

Ponadto:

Pozostałe białka
1,5 puszki brzoskwiń
3/4 szklanki cukru


Większą kulę ciasta trzemy na tarce na dużych oczkach, na blaszkę wysmarowaną tłuszczem, tworząc spód ciasta. 
Starte ciasto musi być równomiernie rozłożone na blaszce.
Wylewamy masę serową na ciasto a na ser wykładamy pokrojone w księżyce brzoskwinie.
Białka z cukrem ubijamy na gęstą pianę i wykładamy na brzoskwinie.
Ostatnią warstwą będzie starta druga część ciasta, która utworzy nam wierzch serniczka.

Pieczemy 70-80 minut na 190 stopni.




wtorek, 28 stycznia 2014

Sałatka z ryżem i pieczarkami na ciepło

Sałatka podawana na ciepło.

Ryż ser i pieczarki.



Do frytek, mięsa a nawet do chleba. Pasuje do wszystkiego.

  • dwa woreczki ryżu
  • 0,5 kg pieczarek
  • kostka sera startego na małych oczkach

Gorący ryż łączymy z ciepłymi podsmażonymi pieczarkami i tartym serem. 
Mieszamy aż się ładnie połączy i zajadamy się :)

Zdarzyło mi się kilka razy odgrzewać na rondelku, bo zimna nie jest już taka pyszna.

piątek, 10 stycznia 2014

Koniec wypoczynku

Koniec wypoczynku...

Mija miesięczny urlop mojego męża.
To był też urlop dla mnie... mogłam spokojnie wykonywać wszystkie obowiązki wiedząc że w tym czasie Kamil dobrze się bawi i ma opiekę. Często też zdarzało mi się prosić o to i tamto... co normalnie zawsze robię sama bo kochany mąż ma miedzy pracą a szkołą nie wiele więcej czasu wolnego jak tylko godzina.
Więc mąż odpoczął, zintegrował się z synem więcej niż zwykle no i ja się trochę rozleniwiłam.
Ale trzeba spiąć pośladki i znów przyzwyczaić się do systemu sprzątania w czasie godzinnej drzemki Kamila :)



Jeszcze słów kilka o świętach i Nowym Roku. Zdecydowanie minęły szybciej niż przygotowania do nich.
Święta bardzo sympatyczne, z prezentami, miłymi słowami i błyszczącą choinką ( która dwa razy poległa pod Kamilem:D) ale ogółem oceniam na piątkę z plusem... tylko po co ja tyle tego jedzenia zrobiłam... dla całego wojska :)

Nowy Rok miło i równie smacznie ale nam imprez nie trzeba, zdecydowanie miło jest grać w karty i obejrzeć dobry film :) a życzenia? miłe, ale czyż nie warto życzyć bliskim dobrze przez cały rok a nie tylko "okazyjnie" ? 














no i przeminęło... jeszcze chwila i nawet choineczkę trzeba będzie schować...

 

środa, 8 stycznia 2014

Ciasto z jabłkami pod pianką.

Ciasto jabłkowe pod pianką :)

Leży sobie i czeka na zużycie 1kg jabłek, zbliża się niedziela,  wszyscy mają ochotę na coś słodkiego.
No to cóż.. obieram i pragnę zaspokoić domowników i nasze nienasycone brzuszki :)
Dużo nie trzeba.. ani czasu ani składników a efekt znakomity.

Przepis od mamusi a teraz już bardziej mój :D

Składniki:
  • 1/2 szklanki cukru
  • 3/4 kostki margaryny
  • 5 żółtek

  • 2 szklanki mąki (używam tortowej)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia

  • 1 kg startych jabłek posypanych cukrem i cynamonem 
(na zdjęciu ciasto zrobione z 700gram bo tyle miałam ale dobrze zrobić z kilograma bo jest bardziej mokre i smaczniejsze)

oraz 
  • białka z 5 jaj ubite z cukrem (1 szklanka) i 2 łyżeczkami mąki ziemniaczanej.
Przygotowanie:

  • Pół szklanki cukru, margarynę i żółtka ucieramy ze sobą mikserem.
  • Dodajemy 2 szklanki mąki, zmieszane z proszkiem i miksujemy do gładkości.
  • Ciasto wykładamy na blaszkę wysmarowaną margaryną. Trzeba je troszkę naciągać.
  • Na ciasto wykładamy jabłka i wkładamy do piekarnika na 20 minut w temp. 190-200 stopni.
  • Po 20 minutach zaczynamy ubijać białka z cukrem i mąką ziemniaczaną, ubijamy na pianę.
  • Wyciągamy ciasto, na wierzch jabłek dajemy pianę z białek i z powrotem wkładamy do piekarnika na około 20 minut. (Piana musi się zarumienić). 
  • Wyciągamy, studzimy i jemy :)




sobota, 4 stycznia 2014

Ryba w zalewie octowej


Filet z Mintaja w zalewie octowej.



  • 1 kg mrożonych filetów- Mintaj/Tilapia/Panga/Dorsz czy co tam lubicie.
  • Jajko i bułka tarta do panierki.
  • Liść laurowy i ziele angielskie
  • 3-4 łyżki cukru
  • Pół cebuli w piórach
  • 7 łyżek octu
  • 1 łyżka przyprawy kucharek

Rozmrożone i dobrze osuszone filety, pokrojone na nie duże kawałki, smażymy na oleju.
Wychłodzone układamy do miski przekładając je cebulą.

Zalewa:

  • Dno garnka w którym przygotujemy zalewę, zasypujemy cukrem. Tyle tylko by przykryć dno.
  • Garnek dajemy na mały ogień i czekamy aż cukier się mocno zrumieni (może kopcić).
  • Gdy cukier jest zarumieniony to zalewamy go szybko 1 litrem wody.
  • Dodajemy kucharka, ziele angielskie oraz kilka liści laurowych.
  • Gotujemy i zostawiamy na chwilę zalewę na wrzeniu.
  • Ściągamy z ognia i dajemy 7 łyżek octu (nie może się gotować!!).
  • Zalewamy Filety i zostawiamy na 24h, ale najlepiej smakują dopiero po dwóch dniach.


Nic trudnego, wcale nie drogiego a wspaniale smakuje do chleba czy sałatki.
U nas na święta poszło kilka takich misek :)
Moja babcia dodaje tylko 4 łyżki octu ale na litr zalewy dla mnie jest to trochę za mało. Ja i mój tato wolimy zdecydowanie kwaśniejsze i dodajemy więcej.
Myślę że każdy z Was wyrobi sobie swój własny idealny smak.

niedziela, 22 grudnia 2013

Kruche ciasteczka

                          Kruche ciasteczka.


Małe, duże, mocno zdobione i te skromniejsze. Jakiekolwiek by nie były to i tak napewno się zjedzą. Przyjemnie kruche i odpowiednio słodkie a do tego ładnie udekorowane :)

z dekorowaniem było trochę pracy tym bardziej że nasz najmłodszy ciągle potrzebował czyjegoś zainteresowania ale po kilku godzinach trafiły gotowe do skrzyneczki.




Zawsze robiłam na maśle a w tym roku zrobiłam połówkę z masła a resztę z margaryną.
Takie bez lukru, zdecydowanie lepiej wypadają maślane, co raczej nie jest dziwne. Jednak udekorowane margarynowe były równie smaczne.

Ciasteczka na maśle

Składniki:
  • 180 gram zimnego masła
  • 200 gram cukru pudru
  • 350 gram mąki pszennej/tortowej
  • 1 duże jajo
  • 1 żółtko
  • 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii bądź olejku waniliowego
  • Szczypta soli
Przygotowanie:

  • Wszystko razem wymieszać, zagniatać aż do uzyskania gładkiej masy.
  • Utworzyć kulę, zawinąć w folię aluminiową i odłożyć do lodówki na pół godziny.
  • Po schłodzeniu, częściowo rozwałkowujemy i wycinamy ciasteczka.
  • Układamy na blaszce płaskiej, wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy przez 12 minut (muszą się zarumienić) na 180-190 st.

Kruche ciasteczka na margarynie:

Składniki:

400 gram margaryny
3,5 szklanki mąki
200 gram cukru
2 całe jaja
1 łyżeczka proszku do pieczenia
dwie łyżki cukru wanilinowego


Przygotowanie:

 Mąkę wymieszać z cukrem, cukrem wanilinowym, i proszkiem do pieczenia.
Do mąki dodajemy posiekaną nożem margarynę.
Wbijamy jaja i zagniatamy do gładkiej masy.
Kulę owiniętą folią aluminiową dajemy do lodówki na godzinę.
Po schłodzeniu rozwałkowujemy i wycinamy ciasteczka.

Pieczemy na płaskiej blaszce, pokrytej papierem do pieczenia przez 8-10 min na 180 stopni- aż do zarumienienia.




Przy odmierzaniu składników pomagał mi syn i nowa waga :)



Kamilek też wycinał, malował i układał :)






No to przedstawiam też resztę pracowników:



czwartek, 12 grudnia 2013

Ciasto Maltikeks

Dużo się nim chwaliłam, obiecywałam sobie że wstawię a tego nie zrobiłam, ale moje ciasto wzbudziło zainteresowanie czytelników więc dodaje je na życzenie.


Ciasto bardzo ładnie się prezentujące, mega słodkie i całkowicie chwytające za serce.


 

Ciasto z kuleczkami Maltikeks




Składniki na ciemny spod:

100 gram gorzkiej czekolady
80 gram masła
80 gram cukru- (nie cale pół szklanki)
3 jaja
80 gram maki pszennej (8 łyżek)
1 łyżka cukru pudru
2/3 łyżeczki proszku do pieczenia
odrobinę ekstraktu z wanilii (u mnie olejek) 


  • W rondelku roztapiamy masło i wrzucamy do niego posiekana czekoladę. Mieszamy aż do rozpuszczenia i zostawiamy do wystudzenia.
  • Make i proszek przesiać.
  • Ubić cale jaja z cukrem na gęstą piane (można końcówką do ubijania jajek)

  • Wlewać do jajek masło z czekolada-powolutku ciągle miksując.
  • Dodajemy ekstrakt wanilii i na koncu make-na wolnych obrotach tylko do momentu połączenia się składników. Ciasto wylewamy do formy wyłożonej papierem,o wielkości 26/40cm.
  • Piec w temperaturze 180st około 25 min.


Składniki na jasne ciasto:

Skladniki i przygotowanie jak wyzej, jedynie zamiast ciemnej czekolady, dodajemy 100 gram białej czekolady. 

Pieczemy tak samo jak ciemne ciasto.

Przygotowanie kremu: 

350ml śmietany kremówki 30% lub 36%
2 mleczne czekolady, oraz jedna biała i jedna gorzka czekoladę. 
1 lyzka kawy zbożowej
2 lyzki cukru pudru

  • Podgrzać śmietanę do wrzenia,zdjąć z palnika i dodać cukier,kawę i wymieszać.
  • Dodać do tego posiekana czekoladę, i mieszać aż do rozpuszczenia.
  • Odstawic do wystudzenia najlepiej na 12 godzin. Bierzemy sobie blender z końcówką do ubijania białek i zimny krem ubijamy aż do ładnej gęstej masy.


Dodatkowo:

300gram (duza paczka) kuleczek Maltikeks, lub Maltesers a w biedronce pod nazwa Pedro czy jakoś tak.


  • Na ciemny spod dajemy polowe kremu czekoladowego,na to kładziemy biały blat,smarując wierzch znów kremem, dekorujmy kuleczkami maltikeks.







Przed podaniem warto potrzymać w lodowce na kilka godzin (3-4h).




W moich postach może brakować polskich znaków,za co bardzo przepraszam.
 Mam awarie komputera i nie zawsze wszystko jest tak jak tego chce.
 Poprawie kiedy tylko naprawimy laptopa.



wtorek, 10 grudnia 2013

Troche codziennosci.



Wieniec adwentowy płonie już dwoma świecami co oznacza ze święta idą wielkimi krokami.
Nie mam wielkiego zapału do świątecznych porządków w tym roku,ale cóż... co trzeba to trzeba ;)
W zamian za to chętnie zaczęłabym już piec pierniczki i dekorować choinkę, ale nie ma bata... najpierw trzeba się trochę poświecić żeby potem móc się delektować smakiem świąt ;)




Dostałam juz jeden przed świąteczny prezent- Przepisnik ;)
Wspaniała rzecz,to bedzie taki moj blog w wersji papierowej. 
Jak Wam się uda dostać jeszcze taki w biedronce to gorąco polecam.


Pozdrawiam i obiecuje pojawić się z jakimś przepisem za jakiś czas.

środa, 4 grudnia 2013

Kruche babeczki

Babeczki kruche.
Smak niczym te z podstawówki.
Całkiem inne niż tradycyjne puszyste muffiny.
Skład prosty.



Słodkie babeczki- przepis na 6 babeczek.

50 gram masła
4-5 łyżek cukru
6 łyżek maki
1 jajko
kropelka wanilii

Przygotowanie

Cukier i masło ucieramy.
Dodać jajko i utrzepać.
Dodać make i wanilie- wymieszać.
Nałożyć do foremek i piec około 15min w 180st.




Górniczy stan

Wszystkim górnikom chciałabym życzyć, tyle samo zjazdów co wyjazdów, zawsze cali i zdrowi.
 Szczególne buziaki kieruję dla mojego tatusia i dla męża :) Pracujcie szczęśliwie aż do emerytury.



Oczywiście nie zabrakło u nas prezentów. Przepyszne babeczki wykonane przeze mnie i mojego braciszka, oraz to co Nasi górnicy lubią najbardziej, mąż-czekolada, a tata-piwko :) Uzupełnieniem były życzenia :)



 Szczęść Wam Boże Górnicy!




 Paczka dla tatusia :)

 



Oraz zestaw słodkości dla mężusia.







czwartek, 21 listopada 2013

Wyprawka- Łóżeczko, kocyki itp.

Kolejna część z serii wyprawek dla maluszka.
Tym razem o wszystkim tym co przyda się by zapewnić maluszkowi dobry sen.


Wyprawka- Łóżeczko


Łóżeczek na rynku jest całe mnóstwo.
Jasne, ciemne, kolorowe.
Z wyjmowanymi szczebelkami, z opuszczanym bokiem, z szufladą lub bez.
Jakie komu się widzi takie kupuje.

Na temat szczebelków nie dyskutuję, bo ja sobie chwalę, że młody wchodzi i wychodzi kiedy chce, ale wiem, że są dzieci które nadużywają tej swobody. Tak więc temat bardzo indywidualny.
Co do szuflady. Ja nie chciałam (myślałam że mebli przecież mam dość) ale mam i sobie chwalę, bo trzymam sobie w niej rzeczy małego.

Rozmiar łóżeczka, bez znaczenia. Jeśli się nie mylę to są dwa. 
Standardowe 120cm X 60 cm
albo większe które zwykle można zamieniać na łóżko dla starszaka.

Każdy wybierze co mu się podoba bo wzorów jest bardzo dużo.

Co jeszcze się przyda:
  • Materacyk w odpowiednim rozmiarze.
Zawsze warto kupić nowy, ponieważ materac odkszatałca się do pozycji dziecka, a taki "wyleżany", może szkodzić, zamiast służyć.
 
  • Kocyki-
Dwa koniecznie żeby były na zmianę.
Ja miałam cztery, 3 małe i jeden duży a też używałam wszystkich.
Jeden był na stałe w wózku, inny w łóżeczku, a duży często na podłodze kiedy maluszek się bawił.
Myślę, że takie kocykowe minimum to 2 małe i jeden duży.
Pamiętajmy o tym, że niemowlę wygodniej przykryć mięciutkim kocykiem zamiast dużą kołderką (na to przyjdzie czas)




  • Pościel dla dzidziusia-
2 elementowa, 5 elementowa, a nawet 15 elementowa a wzorów pełen wachlarz.

Kołderka nie przyda się od zaraz. Poduszka raczej też nie. 
Ochraniacz też jest kwestią indywidualną. Mój syn raczej się nie obijał o szczebelki ale muszę przyznać że ochraniacz dodaje dziecięcemu łóżeczku uroku :)
Znam też mamusie, których dzieci w pełni wykorzystały funkcjonalność ochraniacza, więc warto kupić, ale sądzę że na początek jeden wystarczy.
Kupiłam poduszkę i kołderkę odrazu, ponieważ zakupy robiłam w internecie i taniej wychodził komplet wkładów i poszewek z ochraniaczami. Poduszkę zaczęłam używać jak mały miał 3 msc a kołderka do roku czekała w worku próżniowym. Dopiero teraz się sprawdza.
Pościel do wózka?- miałam i używałam ale rzadko, gdybym nie miała to też bym sobie poradziła.
Koronkowa podusia ładnie się prezentuje a kołderkę częściej używa się "pod dupcię" niż do okrycia, bo kołderka nie otuli tak fajnie dziecka jak kocyk.
Można zaliczyć do zbędnych, ale koszt 4elementowej pościeli do wózka można nabyć w cenie nawet 40zł, więc też nie dużo.

Jeśli chodzi o poszewki, to koniecznie po dwa komplety.
Zdarza się że pieluszka przepuści, albo mocniej się uleje i trzeba prać na bieżąco, więc druga na zmianę jest konieczna.

Prześcieradła - starczą dwa. Najlepiej z gumką żeby nie zjeżdżały, a do kompletu wkład chroniący przed przemakaniem (ceratka do łóżeczka), u nas nie raz uratował materac :)

  • Rożek-
Napewno się przyda, tym bardziej że malusie noworodki lubią być "ściśnięte", wtedy czują się bezpieczniej.
Jeden wystarczy zdecydowanie.
Rożek przyda się też na noc, wtedy dziecko się nie odkryje a na rożek można dać jeszcze kocyk.
Oczywiście spanie w rożku to kwestia kilku pierwszych miesięcy, potem już malutkie nóżki, nie będą zadowolone, że jest ciasno :)


  • Śpiworek-
Dobra alternatywa dla malca który już ma za ciasno w rożku, a często się odkrywa. Zwłaszcza jeśli noce są zimne. Ważne aby był wygodnie odpinany i nie sprawiał kłopotu przy przebieraniu w nocy zaspanego dziecka.
  • Baldachim- 
Ładnie wygląda,szczególnie jeśli łóżeczko stoi w pokoju dziecka albo specjalnie przygotowanym do tego kąciku. Jeśli chodzi o przydatność to niestety jest zerowa. Zbieracz kurzu poprostu.
Jeśli jednak zdecydujemy się na estetykę to pamiętajmy o tym aby często czyścić te podatne na kurz miejsca.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Tarta Jabłkowa z nutą brzoskwini.

Zrobiło się całkiem jesiennie, a czasem wręcz zimowo.
O 16 robi się już tak ciemno, że aż ma się chęć okryć kocem i zapaść w zimowy sen.
Co jeśli dziecko wcale nie ma takiej ochoty?
Kawa, dobre ciasto a potem zimowa kurtka i heja na spacer. 
Wychodzimy nawet o 19, i co z tego że ciemno? Są przecież latarnie a nic tak dobrze nie robi przed snem, jak chłodny spacer. Jakoś przecież trzeba przetrzymać ten "ciemny czas".

Skoro już mowa o dawce energii zawartej w kawie i słodziutkim cieście, to mogę Wam zaproponować tartę z jabłkami. Składniki są tak proste że pewnie większość (jak nie wszystkie) zawsze macie w domu.

Tarta jabłkowa z brzoskwiniami. 


Składniki:

1,5 szklanki mąki, najlepiej tortowej
100 gram zimnego masła (ale nie twardego)
0,5 szklanki cukru
1 jajko
szczypta soli

4 jabłka
Pół słoika dżemu brzoskwiniowego


Przygotowanie:

Do dużej miski przesiewamy mąkę,
dodajemy posiekane masło, cukier i sól.
Ugniatamy, wyrabiając do środka.
Dorzucamy całe jajo i wyrabiamy dalej.
Wyrabiamy tylko do momentu połączenia się składników.
Gładką kule owijamy folią aluminiową i wkładamy na godzinkę do lodówki.

W tym czasie
możemy przygotować wkład :)
4  jabłuszka obrać i pokroić do rondelka ( na niewielkie kawałki).
Dolać odrobinę wody i dusić aż się ładnie rozmiękczą (nie muszą być całkiem rozważone, lekko wyczuwalne kawałki będą w porządku).
Gdy uznamy je za "odpowiednie" dokładamy pół słoika dżemu brzoskwiniowego.
Mieszamy do połączenia i dodajemy płaską łyżkę mąki ziemniaczane, szybko rozprowadzając. 
Mus powinien się zagęścić.
 Ściągamy z palnika.

Ciasto wyjmujemy z lodówki i dzielimy na dwie niezbyt równe części.
Jedną częścią (większą) wykładamy wysmarowaną masłem formę i nakłuwamy widelcem.
Na to kładziemy mus (nie musi być wystudzony)
z pozostałej części ciasta (mniejszej) wycinamy paseczki i robimy kratownicę.



Wkładamy do piekarnika
na 180 stopni
na około 40 minut 




Jak wystygnie dekorujemy cukrem pudrem.



sobota, 2 listopada 2013

Pamięć i tęsknota

Zaduszki


1 listopada
2 listopada

Myślę, że są to takie dni kiedy każdy, niezależnie od religii, powinien pomyśleć o swoich bliskich zmarłych. Katolik, innowierca, czy nawet ateista przecież ma za kim tęsknić. Ludzie odchodzą w każdej religii, nie zależnie od naszej wiary. Faktem jest że powinniśmy o nich pamiętać przez cały rok ale dodatkowo, powinniśmy uczcić ich pamięć właśnie w te dni. W dni ich święta. 
Do ukochanego dziadka nie pójdziemy już z kwiatkiem na urodziny, a najdroższa babcia nie zabierze nas już na długi spacer. Dlaczego więc nie pójść do nich na chwilkę i w ciszy, w blasku zniczy pogadać w myślach? Powspominać może na chwilkę, zatęsknić?


U nas w rodzinie jest już tak, że spotykamy się wszyscy razem, co raczej nie często się zdarza w tak licznym gronie. Takie spotkania są dobre... kiedyś było nas więcej ale kilku odeszło, kilku wyjechało, trochę nas też przybyło w przeciągu ostatnich lat. Cały czas się coś zmienia. Nie zmienia się jedno, że tęsknimy za tymi, których przy stole już z nami nie ma.